Cwalinki

...zobacz to z naszej strony...

Hania

TEN DZIEŃ
zamieścił Wojtek dnia 03 listopada 2011, 10:03
To był piątek 14 października 2011 godzina 5:35, kiedy to rozległ się pierwszy krzyk, krzyk nowego życia, krzyk Hani oczywiście bo mama krzyczała już czas jakiś. Minutę później wytarta i zważona trafiła w objęcia mamy Magdalenki i w tej samej chwili trudy porodu odeszły w niepamięć a pojawiła się bezgraniczna radość - WITAJ HANIU, NARESZCIE JESTEŚ Z NAMI.

5:37 Słyszę dzwonek mojego telefonu. Patrze na ekran a tam wyświetla się Karola (Karola bowiem była razem z Magdalenką, Ona też przecinała pępowinę). Odbieram i już wiem: MAM CÓRKĘ! Karoli głos się łamie i jedyne czego jeszcze mogę się dowiedzieć to, że zdrowa i że wszystko dobrze. Rozłączam się bo muszę wracać do pracy i dopiero teraz dostrzegam, że koledzy podchodzą mi gratulować - to aż tak widać? :)

05:45 Znów dzwoni mój telefon tym razem Magdalenka: NO I JEST Z NAMI, MAM JĄ PRZY SOBIE, JEST ŚLICZNA, PRZYJEŻDŻAJ SZYBKO! Chciałbym ale zanim coś zorganizuję muszę obrócić do Krosna i z powrotem.

W międzyczasie obdzwaniam świeżo upieczonych dziadków i ciocię - chrzestną. W drodze do Krosna ciągle odbieram i wykonuję telefony do Magdalenki i Karoli i sam już nie pamiętam gdzie jeszcze.

07:40 Wyjechałem z Krosna, dzwonię do mojego zmiennika i pytam czy mnie dzisiaj zastąpi. Zaspany jeszcze nie bardzo może zrozumieć co do niego mówię ale po chwili łapie i od 9:00 jak tylko przyjadę do Rzeszowa mam wolne. Mogę jechać do moich dziewczyn.

09:30 Dotarłem do szpitala. Dzwonię gdzie są, szukam po korytarzu i jest sala numer 8. Wchodzę i po raz pierwszy widzę moją Hanię: MIAŁAŚ RACJĘ, JEST ŚLICZNA I JEST NASZA!

No i tak to w skrócie było a potem...? Przeczytajcie sami:)